"Przeszłość to dobry doradca, ale słaby król"


Zdjęcie użytkownika Agata Szpunar. 


ŚCIEŻKI NADZIEI Richard Paul Evans


Odpakowując przesyłkę z książką Evansa czułam, że to będzie dla mnie powrót do przeszłości. Jest to dla mnie jedyny autor, który nigdy mnie nie zawiódł. Odkąd go 'odkryłam' ciągle jest na pierwszym miejscu wśród moich ulubionych autorów. Myślałam, że może tym razem spadnie z piedestału, ale nie. Jak zwykle - niezastąpiony.
"Ścieżki nadziei" byłam w stanie zrecenzować po przeczytaniu jednego rozdziału. Zazwyczaj po przeczytaniu początku wiem, czy książka będzie dla mnie wartościowa, czy też nie wniesie niczego wartościowego do mojego życia. Pochłonęłam tę pozycję w ciągu jednego wieczoru, czego się wcale nie spodziewałam, ale po prostu nie umiałam jej zamknąć i spokojnie zasnąć. Każdy kolejny rozdział budził we mnie czystą ludzką ciekawość. Jak to autor ma w zwyczaju, wszystko jest opisane w taki sposób, że od wstępu po zakończenie spacerujemy ramię w ramię z główną postacią. Czujemy się tak, jakbyśmy to my byli czołowym bohaterem i jakby to były nasze przeżycia. Moja wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach tworząc każdą opisaną w książce scenę.
Główny bohater "Ścieżek nadziei" Richarda Paula Evansa, Alan Christoffersen, to człowiek, który traci kontrolę nad swoim życiem po wypadku i śmierci swojej ukochanej żony. Wyrusza na długą, pieszą wędrówkę, aby uporządkować swoją przeszłość, teraźniejszość i z czystym umysłem budować swoją przyszłość. Niestety w trakcie podróży dostaje wiadomość o zawale swojego ojca.
( Formalnie, to właśnie na tym etapie jego życia rozpoczynamy lekturę).
Powoli, krok po kroku poznaje swoją historię i, można powiedzieć, swojego ojca. Kiedy jest już gotowy wyrazić mu swoją wdzięczność, odchodzi. Nie zdążył mu powiedzieć tego, co tak bardzo chciał... Kolejny cios w jego i tak już popękane serce. Został sam. Jednak nie poddał się. Jak zawsze wstaje i idzie dalej.
Książki Evansa są swoistym przewodnikiem po życiu. Zawierają w sobie niesamowitą ilość mądrych zdań, z których każdy może, a nawet powinien korzystać. Nie raz dzięki nim porządkowałam swoje życiowe sprawy. Tak jest też w przypadku tej pozycji. Uczy nas dążenia do celu, podnoszenia się mimo porażek, nie paląc przy tym mostów swojej przyszłości. "Dopiero po zaakceptowaniu przeszłości jesteśmy w stanie zrozumieć samych siebie".

Polecam tę książkę Waszej uwadze. Właściwie całą sagę. Warto naprawdę :)

Komentarze